środa, 4 maja 2011

Puchar Polski na ponad przeciętnośc

Widac, że gra była o stawkę. Bo i sam mecz mógł atrakcyjnością zaskoczyc niektórych pasjonatów. Mnie zaskoczył. Spodziewałem się nudnego 0-0, lub jednej bramki dającej puchar. Tutaj natomiast od początku meczu ton grze nadawał Lech, atakując wysokim pressingiem. Co przyniosło efekt. Injac w 28min pokazał, że w ważnych spotkaniach ma dobrze ułożoną nogę i jak kopnie to leci i leci i wpada. Skaba który był tego wieczora dobrze dysponowany tylko musnął piłkę, bo sam chyba się nie spodziewał takiego strzału. Lech w pierwszej połowie dominował. Mógł strzelic i drugą bramkę. Podobnie było na początku drugiej połowy. Wilk zagrywa do Rudnevsa, ten miał chyba dla siebie w tym meczu najlepszą sytuację. Jednak minimalnie przestrzelił. Legia około 60min obudziła się. Bo co mieli do stracenia? Dało to efekt w 66min kiedy Manu. Tak właśnie Portugalczyk. Zdecydował się na strzał, a piłka po nodze jednego z obrońców Lecha wpadła przy słupku. Od tego momentu, chyba pierwszy raz w tej rundzie widziałem zdeterminowaną Legię. Chcieli wygrac. Jednak studząc zapały Lecha i Legii sędzia Gil zakończył regulaminowy czas gry i zarządził dogrywkę. Tam znowu po stuprocentowej sytuacji zmarnowali Hubnik i wprowadzony Mikołajczak. Doszło do rzutów karnych. Wtedy pomyślałem, że Legia wygra ten finał. Wojciech Skaba ma coś do udowodnienia. Po tych ligowych błędach, nagle był mecz który mu wychodził. Natomiast Kotorowski miał już chwilę chwały z Interem Baku w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Choc bramkarz Legii wpuścił 4 strzały to tego pierwszego obronił, a że koledzy nie mylili się. To Legia po ten puchar sięgnęła.

Od początku wiadomo było, że będzie jeden wielki przegrany. Nikt chyba po tak fatalnych wynikach obu zespołów nie ważył się typowac tego meczu. Legia minimalnie lepsza. Ale czy na puchary Europejskie będzie przygotowanie i walka jak od 66 minuty w meczu z Lechem? Ja nie wiem co się dzieję w głowach piłkarzy Legii. Przed spotkaniem słyszeliśmy te same słowa powtarzane przez trenera Macieja Skorżę od praktycznie początku sezonu. Tym razem on był zwycięzcą. W Warszawie mają jednak mieszane uczucia.

Pozostaje kwestia kibiców. Ja nie mam zamiaru kibiców nazywac kibolami. Pewnie swoje powody niezadowolenia mają. Mogą nie kibicowac, mogą wykrzykiwac hasła, mogą wnosic transparenty. Racja do tego mają prawo. Kto zabiera im prawo wnoszenia transparentów nie przestrzega praw demokracji.

Ale jakim prawem wyrywają krzesełka i niszczą stadion który nie jest ich własnością? Czy to taki dobry pomysł na walkę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej i rządem naszego kraju?

Dziwi mnie ten fakt, zwłaszcza z tego powodu, że praktycznie 90 minut słyszec można było fantastyczny doping.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz