czwartek, 27 grudnia 2012

Kibice nie gryzą (część 2) - WYWIAD


Seria wywiadów bez gwiazd. Myślicie, że kibic ma nie poukładane w głowie? Stwierdzam, że się mylicie.

Kibice nie gryzą (część 2)

Rozmowa z Pawłem, kibicem Lechii Gdańsk


Zacznijmy może od spraw bieżących, bo wiele się dzieje. Odszedł Traore i Lechia musi szukać wzmocnień. Myślisz, że starczy pieniędzy choć by na Mile? A może kogoś innego byś widział na wiosnę w Lechii?

Szkoda mi odejścia Razacka bo robił różnicę, jestem sceptycznie nastawiony do finansowania Lechii. Boję się żeby nie skończyło się to tak jak przy finansowaniu innych klubów. Nie za bardzo wierzę w dobre intencje naszego inwestora i właśnie o to się to wszystko rozbija. Co do Mili, no powiem Ci tak. Bardzo ! ale już ! teraz ! W takiej formie w jakiej jest. To nie jest młody zawodnik. Wymagania finansowe ma spore. Mam pewne wątpliwości. Jakoś jestem taki „rozdarty” co do tego zawodnika. W tej formie jakiej jest teraz to pierwsza piątka ligi, ale sam wiesz jak to jest po podpisaniu nowego kontraktu. Sam już nie wiem. Widziałbym młodych, ale jak patrzę na politykę polskich klubów to robi mi się nie dobrze. Kasa,kasa,kasa. Współczuję trenerowi (którego lubię). Lechia zawsze była znana ze szkolenia młodzieży. Dziś wszyscy domagali się Dudy, lecz on sam nie radzi sobie na tym poziomie. Kacprzycki mnie nie przekonuję wcale. Może Łazaj? W drużynie widziałbym Wilka i ... nie śmiej się Buzałę. Niestety na młodego Kosę nie mamy już żadnych szans, a to jest grajek którego jak najbardziej Lechia wypromowała.

W budowaniu składu priorytet ma teraz trener Kaczmarek. Z tego co już wiemy oprócz Traore odejdą jeszcze 2-3 gracze Lechii. Co ten trener znaczy dla Lechii i każdego jej kibica?

Cóż ja mogę Ci powiedzieć ? Kibic jest kibic. Trener siedzi zawsze na "beczce prochu". Ci 2-3 gracze nie za wiele dla Lechii znaczą. Ja osobiście Pana Kaczmarka bardzo cenię. Za podejście do zawodu i za zaangażowanie dla klubu. Mogą się co nie którzy śmiać, ale uwierz mi że Bobo siedzi na T29 od rana do wieczora. On po prostu tym żyje. Mają niektórzy pretensje do niego , że to "śledź", ale kto ma trochę oleju we łbie na pewno się z tą tezą nie zgodzi.

A pamiętasz trenera Kaczmarka jeszcze z jego występów jako piłkarza, lub z jego pierwszej przygody trenerskiej z Lechią?

Niestety nie mam pamięci do nazwisk, ale wszedłeś na tematy kibicowskie. Mój pierwszy mecz na Lechii to 1983 rok, półfinał Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Zabrał mnie na ten mecz kuzyn i tak mnie tą Lechią zaraził... Z tamtego meczu pamiętam tylko jedno nazwisko i imię - Tadeusz Fajfer. Później już samo poleciało. Prawdę mówiąc nawet nie wiem kiedy "Bobo" grał w Lechii. Musisz zrozumieć jedno, dusza kibica nawet nie wie co to nazwiska. Wielu grało, wielu się przez tą Lechię przewinęło, ale ja zawsze w sercu miałem jedno. Liczył się klub i nic więcej. Ot tak moje środowisko mnie wychowało. Pamiętam oczywiście wiele nazwisk, ale jakoś tak przez myśl nie kojarzą mi się prawie żadne związane z piłkarzami. Grębocki, Giruć. Za dzieciaka- Kupcewicz, Puszkarz. Pamiętam wiele meczów, pamiętam dużo atrakcji. Na przykład, takich żeby na dany mecz wejść, ale jakoś nigdy do nazwisk piłkarzy nie przywiązywałem wielkiej wagi. Dziś gdy ma się 40 na karku myśli się inaczej, ale to były piękne lata na T29 i nikt mi tego nie zabierze.

Kibicowanie teraz i kibicowanie 20 lat temu. Było T29, teraz jest PGE Arena. Są jakieś różnice?

Nie ma porównania! Ja za małolata żeby dostać się do młyna na T29 musiałem być z godzinę przed meczem. Zakombinować żeby wejść na stadion, a jak już na nim byłem, to "starszyzna " decydowała kto może być w "młynie". To są dwa inne światy. Jak będziesz chciał to Ci podeślę zdjęcia z Lechii, z lat 90-tych. To jest jakaś inna bajka.

Teraz jak zapatrujesz się na decyzję o pierwszeństwie zakupienia miejsc na niższych sektorach na PGE Arenie? Klub ma zaoszczędzić przez to pieniądze.

Szczerze? Jestem za, przynajmniej na tą chwilę. Będziemy znowu wszyscy "w jednej kupie". Wiem, że to wyjdzie dla niektórych drożej. Jednak moim zdaniem posłuży to lepszemu kibicowaniu Lechii. A i jakieś oszczędności z tego wyjdą.

Wiele osób nie wie, że Lechia na początku nowego tysiąclecia zaczęła od nowa swoją piłkarską i kibicowską drogę. Bo to kibice przyczynili się w dużej mierze do pozycji Lechii na mapie piłkarskiej Polski. Fuzja z Olimpią Poznań to już przeszłość. A finansowanie klubu tyle lat... Przez kibiców to nie jest wyraz miłości do klubu? Czy można powiedzieć, że Lechia ma najwierniejszych fanów w Polsce?

Dotknąłeś tutaj trudnego tematu dla co niektórych. Nie mam zamiaru tu przytaczać jakiś zmyślonych historii. Ale fakt jest taki, że to my kibice odbudowaliśmy ten klub, który teraz może grać na najpiękniejszym stadionie w Europie. Czy się komuś to podoba , czy nie. Czy inni nam wypominają fuzje z Olimpią Poznań, nie ważne. To my kibice doprowadziliśmy do takiego stanu jaki jest teraz. To my jeździliśmy po wioskach od B klasy, to my ubieraliśmy tych chłopaków w stroje, to my zawoziliśmy ich na mecze. To w końcu my doprowadziliśmy ten klub na szczebel centralny (2-3 liga). To my kibice tworzyliśmy zarząd tego klubu i to my nie poradziliśmy sobie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Taka prawda, niektóre rzeczy po prostu nas przerosły. Na pocieszenie mamy to, że to my kibice jesteśmy jedną z najlepiej rozpoznawalnych ekip w kraju.

Pisząc, że my kibice nie poradziliśmy sobie na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce, miałeś zapewne na myśli wcześniejszy zarząd, który podał się do dymisji przed nowym sezonem. Nie można oczywiście ich za wszystko ganić. Ale jakie twoim zdaniem popełnili oni błędy?

Po prostu nie poradzili sobie z wyzwaniem. Tak, dokładnie poprzedni zarząd wywodził się w głównej części z kibiców. Nie poradzili sobie z prowadzeniem profesjonalnego klubu i tyle. Nie będę siał tu żadnych plotek, ale zadanie ich przerosło. Moim zdaniem zagubili się w swoich prywatnych interesach, lecz tak właśnie działa na wyobraźnię duży pieniądz. I żeby było jasne nie ganię ich za wszystko, bo na prawdę do pewnego czasu dawali radę. Pogubili się w sobie jak było wiadomo, że zaczynają się duże pieniądze. Szczytem wszystkiego była spółka, która operowała PGE przed Euro 2012.

Jak jesteś nastawiony do rzekomego zainteresowania zagranicznych inwestorów klubem z Gdańska? Czy jest to potrzebne Polskiej piłce?

Wiesz, chyba jestem za o ile to będzie poważny inwestor z naprawdę dużymi pieniędzmi. W końcu można spojrzeć na przykład Manchesteru City i kasę jaką wpompowali tam szejkowie. Ale jest też druga strona medalu. Zobacz na taką Malage. Też obcy, duży kapitał, a po roku problemy finansowe. Ja wiem że to nie ta "półka" ale ogólnie jestem za. Bez kasy ta nasza i tak już biedna liga będzie upadała coraz niżej. A w tej chwili duże pieniądze są tylko w obcym kapitale.

Wszołek obija się to nazwisko niemrawo o uszy w związku z problemami finansowymi Polonii. Wiadomo, że trener Kaczmarek sprowadził go do Polonii. A przecież chłopak trenował w Tczewie i nawet przez chwilę brany był pod uwagę w Lechii. Czy uważasz, że stać jeszcze gdański klub na tego zawodnika?

Myślę, że jeżeli przyszedł by do Lechii to będzie tylko i wyłącznie zasługa trenera, bo podobno mają dobre kontakty osobiste. Ogólnie to na pewno Lechię na niego stać, bo kasa została zaoszczędzona na gaży Traore, Nowaka - no i być może na tych 3 zawodnikach co mają odejść z klubu w niedługim czasie.

Pamiętasz może co miało wpływ na powstanie wroga w trójmieście numer jeden Arki Gdynia? 

Sławne zdobycie "górki" na Ejsmonda było w 1984 roku. Mnie niestety nie było dane zobaczyć tego wydarzenia. Mam na koncie chyba 8 lub 9 meczów z Arką i prawie wszystkie kończyły się w taki sam sposób. Oprócz tego mam jeszcze zaliczone mecz Arki ze Śląskiem i Wisła, także trochę tych derbów przeżyłem, a jeszcze przecież i Bałtyk. Trwa i jest solą w oku dla Arki. Co do kosy z Arką to moim zdaniem specyfika miast derbowych. Musi być, swój lokalny wróg i tyle (Wa-wa, Kraków, Łódź, Rzeszów). Poznań jest wyjątkiem bo tam jest niby jeszcze Warta, ale ich nikt poważnie w kibicowskim światku nie traktuje. Zobacz, że tam tam gdzie nie ma lokalnego wroga (na przykład Wrocław, Szczecin), to nie ma takiego tematu.

Może na koniec chciałbym Cię zapytać o absurdalne przepisy na stadionach, które namnożyły się ostatnimi czasy. To dotyczy każdego kibica i uważam, że trzeba o tym mówić.

Trzeba o tym mówić i nagłaśniać wszędzie gdzie się da ! Sam jestem poniekąd ofiarą tego absurdu. Traktuje się nas jak za przeproszeniem bydło, a to przecież my tworzymy atmosferę na stadionach, to my jeździmy setki, czasami tysiące kilometrów za swoją ukochaną drużyną. Wydajemy swoje własne pieniądze dla swojej pasji, to z nas żyją (a przynajmniej powinny żyć) kluby. I co? Nie chce mi się opisywać wszystkich przygód z wyjazdów. Powiem Ci tak, mamy koniec roku, a za mną ciągnie się sprawa wejścia przez otwartą na oścież bramę na mecz Pucharu Polski Arka- Śląsk, który odbył się w marcu. Zostałem oskarżony o "wtargnięcie na imprezę masową" tylko dlatego, że bilet nie został odbity w "bramofurcie". Jestem po przesłuchaniu i na dzień dzisiejszy mam w ręku powiadomienie, że prokuratura skierowała moją sprawę do sądu. Grozi mi więzienie, ograniczenie wolności lub wysoka grzywna. Także sam widzisz jak jest. Chwała z tej strony Stowarzyszeniu Kibiców Lechii, za to że umożliwiają porady prawne dla takich ludzi jak ja. Więc myślę, że nie będzie źle.

Dzięki za wywiad.

wtorek, 25 grudnia 2012

Niedługo, okno zadłużenia


Naszło mnie jakoś po strawieniu wigilijnego jedzonka. Czekałem z tym wpisem na koniec "Mody na Traore". Lubię gościa, nie tylko za to jak gra. Przesadą jednak jest w Wigilię informacja o jego odejściu. Kibic Lechii wie, że ogląda już ostatnie odcinki tego przejmującego serialu i pod choinkę dostaję wiadomość na myśl której od razu mu krew w żyłach buzuję. Mimo żalu trzeba podziękować Razackowi za ogromny wkład włożony w Lechię. Byłemu zarządowi natomiast trzeba "podziękować", że za w czasu pomyślał, aby przedłużyć kontrakt z zawodnikiem. 

Żyjąc w tej niepewności, zacząłem analizować plusy i minusy gry z Traore oraz gry bez niego. I tak naprawdę plusów gry bez niego wydaję się być więcej. Przypuśćmy, że Abdou podpisał kontrakt opiewający na kwotę sporą jak na polskie realia piłkarskie. I nagle w meczu z Koroną Kielce stanął niefortunnie doznając poważnej kontuzji. Jaką alternatywę ma wtedy Lechia? Odpowiedź brzmi, żadną. Bo 90% funduszy wydała na kontrakt dla gwiazdy, która teraz nie będzie grała przez 6 miesięcy. A tak gdy Traore tego kontraktu nie podpisał to od 1 stycznia zwolni się 50 tysięcy złotych jego pensji. Dodatkowo z Lechii ma odejść kolejnych 2-3 piłkarzy. Więc zimą, łatając dziurę po Burundyjczyku znajdzie się pewnie i ponad 100 tysięcy złotych. To mało ? Biorąc pod uwagę, że wiele klubów z czołówki ma kłopoty finansowe to niezła suma. 

1 stycznia jak wiemy zaczyna się okno transferowe. Najsolidniej choć nie bez kłopotów stoi Legia. Powinna zostać mistrzem, nie tylko dlatego, że ma niezły skład. Ale zwłaszcza z tego powodu, że go nie rozda jak na bazarze. Oczywiście przewijają się nazwiska dotyczące wzmocnień. Przykładowo wspomnianego Razacka. Lecz w takim stanie finansowym Legia nie ma prawa konkurować z klubami Bundesligi, czy też zainteresowaniem klubu z państwa środka. Wróci Wolski, zapewne wróci Saganowski. Jest stado młodych byczków. Legia jest murowanym faworytem do mistrzostwa. 

Drugi zespół mierzący w mistrzostwo Lech Poznań, musi się wzmocnić. Pisałem to już w nie jednym wpisie. Ich gra zaczyna się od defensywy, która jest dziurawa. Ślusarski też nie będzie miał kolejnej rundy życia. Pytanie mam jedno. Ile kosztuję utrzymanie dotychczasowych zawodników i stadionu? Od lat dziwnym zbiegiem okoliczności zespół, który sprzedaję swoje gwiazdy za niemałe sumy pieniędzy (Rudnevs odszedł za 3.5 mln Euro do HSV). Zespół, który ma największą frekwencję w Ekstraklasie, no i zespół który jeszcze nie tak dawno posiadał spore jak na Polskie warunki pieniądze z gry w Lidze Europejskiej. To taki zespół musi na czymś oszczędzać? Dobrze, że w tym okienku transferowym nie będzie oszczędzać na wzmocnieniach. To znaczy, że w Poznaniu jeszcze myślą. 

W rewelacji ligi Polonii Warszawa przeciąganie liny trwa w najlepsze. Nowy właściciel zanim kupił klub chyba nie spojrzał w kontrakty zawodników. Stanie się cud jeśli Polonia zostanie w takim samym składzie jak na jesieni. Młodzież da się ugadać. Chodzi mi zwłaszcza w tym wypadku o Wszołka i Teodorczyka. Oni wymagań dużych mieć jeszcze nie powinni. Lecz piłkarze, których ściągnął były właściciel Polonii nie będą mieć wielkich wątpliwości związanych z opuszczeniem klubu. Jak płacą ogony tego co mieliśmy? Pierwszy z nich już podpisał kontrakt z Ruchem Chorzów. Mowa o Marcinie Baszczyńskim.

Następnym zespołem, który ledwo wiąże koniec z końcem jest Górnik Zabrze. Transfer Milika był wymuszony. Można spekulować czy słusznie przeszedł już teraz do Bundesligi. Bez kłopotów finansowych Zabrzanie na pewno nie zdecydowali się na taki ruch. Na śląsku mają jednak ten komfort, że widać następców co pokazał ostatni mecz ligowy wygrany z Lechią Gdańsk. Pieniądze od Bayeru natomiast pójdą na bieżące potrzeby.

Ze Śląska natomiast wycofać się ma Zygmunt Solorz. Tak tutaj też we znaki wdał się kryzys. Był pomysł, upadł pomysł. A znakiem firmowym zaistniałej sytuacji jest niepewność w sprawie nowego kontraktu dla Sebastiana Mili. No jak piłkarz może tyle żądać? Widocznie może, zwłaszcza z powodu bycia liderem drużyny. Tutaj analogia jak przy kontrakcie byłego już lidera drużyny z Gdańska. Mila nie przedłuży kontraktu. A co za tym idzie albo pojedzie na piłkarską emeryturę do ciepłych krajów za godziwe wynagrodzenie. Drugie wyjście to powrót do Lechii Gdańsk, ale tam też zapewne nie zapłacą mu tyle ile chcę, więc będzie musiał zejść z ceny. Zwycięży sentyment czy pieniądze?

Dochodzimy właśnie do wspomnianej Lechii. Nadal uważacie, że pozbycie się Razacka było złym pomysłem? Liga straci dużo, piłkarza który jest za dobry na naszą ligę. I który nie osiadł tutaj na emeryturę. Tylko odbywał swoją pokutę po złym zachowaniu w Rosenborgu. Odbywał ją bardzo dobrze za co w nagrodę dostanie teraz za granicą, większe pieniądze.

Kto może wygrać na takim obrocie spraw? W po transferowym szaleństwie? Klub który jako jedyny jest teraz stabilny finansowo, czyli Zagłębie Lubin. Początek sezonu zamazuję trochę ich potencjał. Przed sezonem dawano im nawet szansę na mistrzostwo kraju. Teraz wcale, aż tak wielu punktów do miejsca pucharowego nie tracą. 

Podsumowując, czy w Polsce kupowanie klubów to biznes? Czy strzał na chybił trafił? Piłkarze słabi? Za dobrze opłacani?

Warta? Obniżenie zarobków. 
Polonia? Niedotrzymanie umów. 
Wisła? Rozwiązywanie kontraktów. 
Lech? Oszczędność na marketingu. 
Lechia? Odsprzedaż kluczowego piłkarza. 
Widzew? Upadłość.
Górnik? Transfer dający pieniądze na bieżące wydatki.
Śląsk? Chęć sprzedaży klubu przez właściciela.

Myślę, że można by wymieniać dalej, ale aż smutno się robi.

czwartek, 20 grudnia 2012

Spisek? Nawet jeśli, to dobry


Dziś nie będę odkrywczy, bo zapewne piszę o tym każdy portal w Europie. Wrze w internecie od kilkunastu godzin na temat domniemanego ustawienia losowania par drugiej rundy Ligi Mistrzów. Wszyscy wiemy, że takie ustawienie par przyniesie wiele większe dochody dla UEFA. Kibice również powinni być zadowoleni. Pary "losowania" są bardzo wyrównane, a dodatkowo cztery z nich będą na pewno elektryzowały całą Europę. Mowa o 3 szlagierach Realu z United, Milanu z Barceloną oraz Arsenalu z Bayernem. Dodatkowo para dwóch rewelacji rozgrywek w tym roku, Borussii z Szachtarem. 

Czy jest się czym oburzać? Jedni zarobią, a inni wyjdą zadowoleni z meczu. Widowisko na pewno zyska. Piłką i tak od lat rządzą pieniądze. 

Wracając do aspektu czysto sportowego. Moim zdaniem najbardziej efektowna para to Borussia - Szachtar. Oba zespoły grające na tak, z dobrym zgraniem i niezłą obroną. Oba zespoły z potencjałem nawet na finał Ligi Mistrzów. Niby jest kilku faworytów na papierze takich jak PSG czy właśnie Barcelona. Lecz moim zdaniem jest to słodkie oszustwo. Ten kto kocha piłkę, nie oburzy się, a będzie ostrzył zęby. Szkoda tylko, że spotkania dopiero w lutym. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać, spokojnie czekać...


Pary 1/8 finału Ligi Mistrzów

Valencia (Hiszpania) - PSG (Francja)
Real Madryt (Hiszpania) - Manchester United (Anglia)
AC Milan (Włochy) - FC Barcelona (Hiszpania)
Szachtar Donieck (Ukraina) - Borussia Dortmund (Niemcy)
Arsenal Londyn (Anglia) - Bayern Monachium (Niemcy)
FC Porto (Portugalia) - Malaga (Hiszpania)
Celtic (Szkocja) - Juventus Turyn (Włochy)
Galatasaray (Turcja) - Schalke 04 (Niemcy)

czwartek, 13 grudnia 2012

Podsumowanie jesieni na Polskich boiskach



Ta runda to bardziej utwierdzenie mojego przekonania, że nasza liga jest słaba. Że nadal piłkarze wyróżniający się w niej, a mający mniej niż 28 lat są łakomymi kąskami dla zachodnich lig. Milik rozgrywając kilka dobrych meczy, jedną nogą jest już w Bayerze Leverkusen. Traore ma również spory ból głowy w wybraniu swojej przeszłości, a Kosecki obserwowany i kto wie czy oferta jakaś za niego nie wpłynie już zimą.

Pierwszym falstartem przewidywań szybko zweryfikowanym, były spekulację że Zagłębie włączy się do walki o tytuł mistrza Polski. Efektem było tylko 1 zwycięstwo w pierwszych 8 kolejkach. I choć ostatnie 5 spotkań to był marsz po swoje, to Zagłębie ciężko nawet będzie na wiosnę zobaczyć w pierwszej trójce, nie mówiąc już o mistrzostwie. Zwłaszcza, że kuszony ofertami z innych Polskich klubów jest Szymon Pawłowski.

Kolejnym falstartem było stwierdzenie, że Polonia Warszawa będzie się biła o utrzymanie. Głównym powodem miał być niepewny okres przygotowań i cała ta szopka z przenoszeniem klubu do Katowic. Najpierw Polonię prowadzili młodzi, Wszołek i Teodorczyk, a gdy Ci opadli z sił, to pierwsze skrzypce zaczął grać Vladimir Dvalisvili. Zaczyna się jednak kolejna szopka, z kontraktem Gruzina. Klub zalega z wypłacaniem pieniędzy za grę. A ten kuszony przez Legię może odejść.

Największym wygranym rundy moim zdaniem jest Lech Poznań. Bazując na jednym napastniku który gra rundę życia Lech zgarnął aż 29 punktów. I co z tego, że Ślusarski marnuję połowę okazji, jeśli często dzięki jego bramce Lech zdobywa trzy punkty. Napastnik Lecha dał zwycięstwo w Kielcach, w Bielsko-Białej, w Bełchatowie i remis z Pogonią. Łącznie 10 punktów. Trzeba jednak też wziąć pod uwagę, że po kontuzji Manuela Arboledy Lech w czterech ostatnich meczach stracił aż 8 goli. Więc jeśli chcę utrzymać pozycję na podium w zimie potrzebne są wzmocnienia. Poznaniacy mieli słaby styl, ale jakże dużą efektywność zdobywania punktów.

Spadkowiczów już poznaliśmy. Jeśli w Bełchatowie odesłano do rezerw aż 13 piłkarzy, a w Podbeskidziu skończono akcję "Jeleń" to czy wierzyć można, że trener Probierz nagle stworzy mocną drużynę w 80 dni z łapanek. A w Podbeskidziu trener Sasal w ogóle będzie chciał coś tworzyć? Moim zdaniem to cięcie kosztów. Bo oba kluby powoli godzą się ze spadkiem. Aby za sezon włączyć się do walki w 1 lidze o powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Można jeszcze by wspomnieć parę słów o Wiśle. Choć tutaj spodziewałem się takiego miejsca. Czyszczenie po eksperymencie Holenderskim trwa w najlepsze. I zaczyna się nowy eksperyment. Tak naprawdę obawiam się, że ten nadchodzący będzie gorszy. Bo właściciel Wisły, już uważniej będzie spoglądał na swoje pieniądze. Rozumiem go, przecież tyle razy mu obiecywano awans do Ligi Mistrzów. Dwa razy był o krok... i się nie udało. Dosłownie obawiam się, że przy mniejszym wkładzie Wisła musi dobierać uważniej piłkarzy, a z tym w Krakowie bywało różnie.

Najbardziej niedoceniony zespół
Polonia Warszawa

Objawienie rundy
Jakub Kosecki

Najbardziej efektywny zespół
Lech Poznań

Największe rozczarowanie
Wisła Kraków

Najlepszy piłkarz rundy
Abdou Razack Traore

piątek, 7 grudnia 2012

Wielkie żale Domenecha


Wypowiedział co go boli. Chyba musiał, bo to co działo się na mundialu w RPA z reprezentacją Francji jest ciężkie do opisania. Czy ta bomba musiała kiedyś wybuchnąć? Moim zdaniem tak.

Mowa oczywiście o Domenechu, który wydał ostatnio książkę "Zupełnie sam". Zawartość to oczyszczenie sumienia. I choć nie wszystko musi być w tej książce prawdą, to daję ona do myślenia. 

Bomba, bo tak można nazwać charakter byłego trenera Francuskiej reprezentacji. Masa zapalników w około, bo takimi ludzmi są młodzi piłkarze Francji, ba możliwe nawet że większość młodych piłkarzy na świecie.

Wróćmy jednak do początku. Czy Francja popełniła błąd zatrudniając na tyle lat, człowieka który łamał nie raz zasady? Czy taki eksperyment z wieloma egoistami w drużynie mógł się udać? Pierwszy raz Domenech podpadł w 1994 roku na mundialu w Stanach Zjednoczonych. Kiedy to sprzedawał bilety na mecz Boliwia - Korea. Niby zamierzłe czasy, lecz dziennikarze pamiętają.

Cztery lata później nadszedł czas Francuskiego testu zdanego na 5 z plusem. Narodziła się era Francuskiego futbolu. Ich pięć minut. Dream Team który nie tylko wygrał mundial w 1998 roku, ale również mistrzostwa Europy dwa lata później. Raimmond święcił wtedy sukcesy z reprezentacjami młodzieżowymi Francji. 

I tu nagle po Euro 2004, dostał posadę pierwszego selekcjonera. Kibice we Francji nie byli zachwyceni. Jak mieli być, kiedy to ich drużyna przestała być potęgą. Odpadła w 2002 roku już w fazie grupowej, przegrywająć na otwarcie z Senegalem 0-1, a na Euro 2004 udało się tylko dojść do ćwiercfinału. Wyniki w eliminacjach nie broniły też Domenecha. Francja w pierwszych sześciu spotkaniach zaliczyła 4 remisy, pokonując tylko wyjazdowo Wyspy Owcze i Cypr. Selekcjoner wiedząc, że jego decyzję nie dają rezultatów chwycił się deski ratunku. Ludzi którzy grali na mundialu w 1998 roku na czele z Zidanem.

Mundial też nie przebiegł obiecująco, Francuzi obudzili się dopiero w trzecim meczu z debiutantem, reprezentacją Togo. Dało im to awans z drugiego miejsca. Obywatele francuscy dalej w niewielkiej liczbie oglądali mistrzostwa świata w Niemczech. Zastanawia mnie fakt, jaką metamorfozę przeszedł zespół po decydującym meczu grupowym. Czy rządził trener? Czy doświadczeni gracze w szatni? Kto motywował? Z sześciu goli w fazie pucharowej, pięć było autorstwa piłkarzy ze starego zespołu mistrzów globu. 3 gole strzelił Zidane, 1 Vieira i jednego Henry. Tylko jednego dołożyła przyszłość Francuskiego futbolu Frank Ribery. 

Co prawda mistrzostwo też odebrał piłkarz starego zaciągu David Trezeguet trafiając w poprzeczkę przy konkursie rzutów karnych. Ale nagle Domenech osiągnął sukces z reprezentacją, był wicemistrzem Świata. 

Po kolejnym Euro, utrzymał posadę i wiedząc że ludzie ze starego składu w większości pokończyli kariery, zabrał się do budowania nowego zespołu. Po falstarcie z Austrią, przegranym spotkaniu 1-3, na koniec grupy byli punkt za Serbami mieli grać w barażach. Baraż z Irlandią. Gallas strzela w końcówce drugiego decydującego meczu wyrównującego gola dla Francji, po ewidentnym zagraniu ręką podającego Henry. Tyle co miał do powiedzenia Domenech "Nie spałem dwa dni. Dopiero teraz powoli odreagowuję. Nie jesteśmy oszustami. Skorzystaliśmy jedynie na błędzie arbitra"

Los chciał jednak ukarać ten egoizm piłkarzy i trenera. A zaczęło się od doświadczonego Anelki który skrytykował taktykę w przerwie meczu z Meksykiem. Bunt podniósł cały zespół. Domenech był przegrany na całej linii. Na koniec nie podał ręki trenerowi gospodarzy po przegranym meczu i blamażu w całym afrykańskim mundialu. Tylko dlatego, że słyszał z mediów o krytyce względem awansu do mistrzostw reprezentacji Francji. 

Nie będę już przytaczał wszystkich obelg w stronę piłkarzy podanych w książce "Zupełnie sam", ale można skojarzyć jedną myśl Domenecha. Dziwi się on czemu młodzi piłkarze dostają tak duże sumy pieniędzy za grę, a młodzi milionerzy często korzystają z pomocy psychologów gdy wygrywają fortunę na loterii. Nie twierdzę, wielu młodych piłkarzy ma wodę sodową w głowie wraz z pierwszym poważnym kontraktem. Tylko co na to Domenech który za awans przy pomocy ręki Thierrego Henry-ego zarobił 826 222 euro. Słowa podsumowujące wypowiedział po klęsce, człowiek który załatwił mu wicemistrzostwo 4 lata wcześniej, Zinedine Zidane. Po prostu nazwał po imieniu, Trener Domenech to żaden trener.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Gdańska ironia losu

Ta historia to ironia losu. Pamiętny mecz Lechii z Pogonią w Pucharze Polski i skandal na cały kraj. Rasistowskie wybryki, które nie uchodzą w żadnym kraju. Polacy od kilku lat uczą się tej tolerancji względem takich samych ludzi jak my. Kto wtedy myślał że Lechia się tak zmieni i kochany będzie w tym klubie piłkarz o odmiennym kolorze skóry niż większość z nas.

Kolejna ironia losu to transfer Razacka do Lechii. Były zarząd w Ekstraklasie nie odniósł wielkich sukcesów. A to on sprowadził go za niewielkie pieniądze z Rosenborga. I sprawił, że stał się gwiazdą ligi. Zarząd się pogubił, odszedł. A Razack na nowo poczuł się potrzebny. To prawda, że Razack powinien poradzić sobie w silniejszej lidze niż nasza. To prawda, że zapewne stanowiłby o sile przechodząc do Legii. Ale tu chodzi chodzi o coś więcej. O przywiązanie. Może to dziecinne. Bo najczęściej gul takiego przywiązania skakał nam kiedy niektórzy może niedawno, a niektórzy lata temu kończyli szkołę. Żegnali ludzi z którymi często później nie mieli kontaktu.


Czy nie przyjemniej jest budować coś? Coś co jeszcze kilkanaście lat temu było marzeniem kibiców Lechii oddalonym o lata świetlne. Wreszcie budowany jest klub który za kilka lat może stać się siłą. A Razack jest potrzebny jak król na szachownicy. To w oparciu o niego w tym momencie budowany jest skład, który ma jeszcze parę wad lecz idzie w dobrym kierunku.


Marek Jóźwiak mówi, że w Legii miałby z kim grać. Racja, miałby. Ale w Lechii powoli też zaczyna się gra. Bo doszedł i ciekawy Ricardinho i Machaj w formie umie zagrać na jeden kontakt, ba Deleu którego bardzo lubię wreszcie poczuł się potrzebny drużynie. Bo idzie młodość przykładowo w postaci Łazaja. Czy jeśli Lechia będzie tak ciekawie dalej budować drużynę, to nie ma szans na coś więcej? Za parę lat role mogą się zamienić. To Lechia może być liderem Ekstraklasy, a Legia okupować piąte miejsce. Bo to nie za nazwę przyznają punkty, a za grę, która klei się gdy atmosfera w drużynie jest przyjacielska i rodzinna.


Wracając do Razacka. Jedni kibice lubią go bo daję im wiele radości swoją grą, inni za szczerość i uśmiech. W każdym kraju życzliwość ludzi przeplata się z niezadowoleniem. Więc zrozumiem jeśli odejdzie, ale będzie mi trochę smutno z tego powodu. Bo będę wiedział, że ciężko będzie go zastąpić. Nie tylko na boisku.  

czwartek, 29 listopada 2012

Kibice nie gryzą (część 1) - WYWIAD



Seria wywiadów bez gwiazd. Myślicie, że kibic ma nie poukładane w głowie? Stwierdzam, że się mylicie.

Kibice nie gryzą (część 1) 

Rozmowa z Szymonem, kibicem Legii Warszawa


Legia zdobędzie wreszcie tytuł?

Tym razem zdobędzie. Prawdopodobnie dzięki ofensywnie "grającemu" trenerowi i Ljuboji ustawionym na właściwej dla niego pozycji. W zeszłym sezonie było odwrotnie. Gra na "aby nie stracić, może coś się strzeli"

Ale idą niepokojące informację, że Legia zamiast się wzmacniać, będzie chciała sprzedać niektórych piłkarzy już zimą.

Najnowsze doniesienia mówią, że klub zmienia taktykę i wizja mistrza Polski ma zablokować transfery z klubu. Nie przewiduje się natomiast wzmocnień gotówkowych, jedyni nowi piłkarze to ewentualnie ci bez kontraktu.

No właśnie słyszy się o transferze Abdou Razacka Traore z Lechii Gdańsk, któremu pod koniec roku kończy się kontrakt. Twoim zdaniem jest możliwy w ogóle ten transfer? Piłkarz sam nalegał na ten transfer jeszcze rok temu.

Nie wiem czy czasami Razackowi nie jest w Gdańsku zbyt dobrze. Podwyżkę dostanie, w mieście mu się podoba, w składzie pewniak prawdopodobnie bez specjalnego wysiłku bo to ikona Lechii prawie. A transfer do nas to niewiadoma. Chyba większa konkurencja w składzie, już takiej pewności na grę nie będzie. Inne, nowe miasto, nowe otoczenie. Do tego mniejsze zarobki niż oferowane w Lechii. Podobno jednak Legia ma w pomocy za negocjatora Ljuboję, który zna się z Traore i ma go przekonywać do przeprowadzki do nas. Prawdopodobieństwo 50/50. Pewnie i sam Traore jeszcze nie zdecydował.

Ale wchodzi też transfer zagranicę. Myślisz, że Lechia czy Legia mogą konkurować z przeciętnym klubem Bundesligi?

Jakoś mi się wydaje, że Traore stać na taki gest dla Lechii , przedłużenie kontraktu tylko po to by ewentualni chętni na niego musieli wyłożyć gotówkę. Wtedy oczywiście transfer do Legii odpada absolutnie, a pozostaje tylko zagranica ale wtedy Lechia przynajmniej zyska kaskę za stratę gracza.

Schodząc już z tematu Traore. Nie odnosisz wrażenia, że Legia w tym sezonie gra nie tyle porywająco co bardziej skutecznie i to daje im na dzień dzisiejszy 4 punkty przewagi nad drugim Lechem? Przykład ostatniej kolejki gdzie grała Polonia mając wiele sytuacji mecz przegrała 0-1, a Legia nie mając aż takiej przewagi potrafiła zdobyć 3 punkty z Widzewem.

To jak mówiłem, chłopaki są te same, ale trener chce strzelać gole i wygrywać mecze, a nie bronić własnej bramki. Do tego ma głodną sukcesów młodzież w składzie, łakomą wygranych i efekt mamy. Obecne Legia ma za zadanie nastrzelać goli więcej niż straci. I tak graja właśnie.

Przykład był w niedawnym wyjazdowym meczu z Lechem. Jak działa na kibica Legii takie zwycięstwo? Bo wiemy jak ostatnie lata szło mozolnie Legii na Bułgarskiej.

Jak wezmę pod uwagę niechęć do Legii i Warszawy nie tylko kibiców Lecha ale mieszkańców Poznania to jest to jak wygrana finału LM. Bez tej nienawiści z tamtej strony byłby to kolejny wygrany mecz Legii, a tak dzięki niej jest euforią. Skoro jesteśmy dla Poznania wrogiem numer 1 to inaczej taka wygrana smakować nie może : ) 

Mnie zastanawia skąd bierze się ta wrogość? Przecież to kluby z innych miast. Ani to derby, ani nie zawsze mecz o najwyższe cele.

Wrogość przekazywana z pokolenia na pokolenie, źródła chyba nie ma co szukać. Chyba inaczej jednak odbiera się te mecze w Warszawie a inaczej w Poznaniu. W Poznaniu to ciśnienie na Legię to wynika chyba nie tylko ze względów sportowych, a ogólnego stosunku poznaniaków do warszawiaków i Warszawy. Stosunku negatywnego i wrogiego. Skoro więc ktoś nie darzy cię sympatią, a masz okazję utrzeć mu nosa to robisz to. Tak jak Legia zrobiła to ostatnio w Poznaniu. Dlatego i Warszawa czeka na takie mecze ale jak mówię chyba inny jest powód tych oczekiwań.

Przechodząc do grupy kibiców jako ogółu, czemu w Polsce jest to dla dużej części rodaków grupa budząca negatywne uczucia?

Tylko i wyłącznie dlatego bo w takim świetle ta grupa jest ukazywana. Wyciągane na światło dzienne jest przecież tylko wszystko co złe i na tej podstawie stwarza się opinie o całości środowiska. Tak samo można przedstawić każde inne środowisko. Polityków, kościół, przedsiębiorców, palaczy tytoniu itd. 

Wiemy jak rozpatrywane są zakazy przez kibiców, absurdalne niektóre zresztą. Wszystko to niby dla bezpieczeństwa widowiska sportowego. Lecz czy nie hamuję to rozwoju piłki w Polsce? Bo można na palcach jednej ręki policzyć komplety kibiców na stadionie patrząc na rozgrywki ligowe.

Dla mnie osobiście żaden przepis nie jest wprowadzony dla poprawy bezpieczeństwa na stadionie, ale dla zniszczenia ruchu ultras na tych stadionach. Większość tych przepisów to jakieś nielogiczne bzdury, budzące tylko niechęć i wrogość do wprowadzających te regulaminy. Czyli zamiast poprawiać stosunki z kibicami tylko się je pogarsza. Efekty widać na trybunach. Coraz więcej protestów, coraz mniej dopingu, coraz gorsza atmosfera na meczach, coraz mniej widzów. To zabija piłkę, a nie jej pomaga.

A czy nie można wynegocjować jakiegoś kompromisu z władzami? Tak aby przykładowo pokazy pirotechniki były uzgodnione w odpowiednim miejscu i czasie na meczu. No i pod nadzorem?

Nikt z nas nie lubi jak mówi się mu co może, a czego nie. Taki to kibicowski charakter. Wolność i niezależność są ważne. Ruch ultras nie może działać pod rygorami, wtedy nie będzie ruchem ultras. Obawiam się, że ewentualne zasady i zależności do legalnego odpalania rac będą zbyt wygórowane dla środowiska kibiców. Osobiście rozumiem kary za race na murawie, nie rozumiem kar za ich odpalanie na trybunach. Problemem dla mnie jest wysokość kar za odpalenie pirotechniki, a nie sama jej nielegalność. Odpaliłem pirotechnikę, złapano mnie na monitoringu.. płacę mandat, popełniłem wykroczenie. Tymczasem odpalenie racy na stadionie równoważne jest właściwie karze za napaść.

Tak więc ile liga na tym traci? A ile pojedynczy kibic?

Każdy na tym traci. Tyle, że kibic traci co innego, niż liga. Liga jednak nie przetrwa bez kibiców, a kibic bez ligi, owszem.

Wracając do tematu boiskowego. Przyjmijmy optymistyczny dla Legii wariant. Została mistrzem Polski sezonu 2012/2013. Walczy o Ligę Mistrzów? Kogo byś widział jako wzmocnienie.

W moim przypadku nie robię podziału na LM czy LE. Ważne, by przejść eliminacje i znaleźć się w grupie pucharów europejskich. Czy to będzie LM czy LE to dla mnie ma mniejsze znaczenie, chociaż wiadomo, że gra w LM to by było "to coś". Najważniejsze jednak jest dla mnie trofeum mistrza Polski. Mógłbym zostać mistrzem kosztem braku gry w Europie, niż być drugim i grać w grupie LE. Co do wzmocnień to sam nie wiem, wielu jest piłkarzy, którzy mogliby pomóc Legii, ale znając sytuację finansową i politykę klubu należy liczyć na tych bez klubu, a nie na tych dobrych. Oczywiście, Traore by się zdecydowanie przydał, ale to już inny temat 

A przypomnij sobie jak to było kiedy Legia grała pierwszy raz w Lidze Mistrzów. Co się zmieniło od tej pory w tych rozgrywkach?

Jedna i bardzo ważna rzecz. W Lidze Mistrzów grali Mistrzowie swoich krajów, a drużyn tam grających było zdecydowanie mniej. Pamiętam jak na LM się uczyłem szybko, kto jest mistrzem danego kraju.. Teraz wcale nie wiem kto gdzie ligę wygrał bo i tak po trzy, cztery zespoły grają w Lidze Mistrzów z jednej ligi.

A czy nie mają wpływu na to większe pieniądze w piłce klubowej?

Pieniądze w naszej piłce są większe niż 10 lat temu. Ale tak samo większe są w zachodnich ligach. Poziom rośnie, ale przepaść między nami się nie zmienia specjalnie. Wciąż jesteśmy zaściankiem dla zachodniej piłki. A nikt na salonach nie chce kopciuszków tylko same gwiazdy z pierwszych rzędów. I to o te gwiazdy dba UEFA. Są gwiazdy to są i pieniądze w tym związku. Co więcej zarobi w Lidze Mistrzów? Mecz mistrzów krajów Legia - Sparta Praga czy mecz trzecich drużyn w swoich ligach, Valencia - Milan? Odpowiedź jasna.

A tu Cię zaskoczę, bo Michael Platini ma teraz plan powiększyć rozgrywki Ligi Mistrzów do 64 drużyn, kosztem rozgrywek Ligi Europejskiej. To jest dobry zabieg?

To zabija moją wizję. Tak czy tak wolałem klasycznie Puchar Zdobywców Pucharów to zdobywcy krajowych pucharów, Puchar Uefa, czołowe ekipy z lig i Puchar Europy, czyli walka mistrzów swoich krajów. Więcej drużyn to więcej miejsc dla bogatych klubów.. nie dla biednych.

Kończąc powoli wywiad, nowy zarząd PZPN. Oczekujesz jakiś zmian jako kibic?

W PZPN jest chyba taki bałagan, że bez zmian się nie obejdzie. Nazwiska w nowym zarządzie dają nadzieję na zmiany, które po latach zamienią się w sukcesy polskiej reprezentacji i silniejszej piłki klubowej. Jeżeli chodzi o zmiany na linii kibice klubowi - PZPN zapewne nic się nie zmieni. Śruba będzie przykręcana dotąd aż pęknie.. albo śruba albo środowiska kibicowskie.

A jaka jest twoja wizja tego związku? Na rzecz kogo miałby on działać?

Jak sama nazwa wskazuje, na rzecz polskiej piłki nożnej. Związek jedyne z czym chyba nie ma problemów to z finansami. Teraz pozostaje te finanse mądrze wykorzystać.

Dzięki za wywiad.

środa, 21 listopada 2012

Czy Lech trzyma asa w rękawie?

Od początku sezonu Lech zdobywał punkty dobrą grą obronną. Oczywiście zdarzały się wpadki przykładowo w meczu z Lechią czy Jagiellonią, ale każdy zespół miewa takie spotkania, czysta logika. W ofensywie jednak jest to zespół wiele słabszy niż przykładowo sezon temu, nie mówiąc już o składzie Lecha za czasów Franciszka Smudy. Trener Rumak podjął taką taktykę. Nie tylko ze względu na brak dużych osobistości w ataku, ale również związane jest to z niewielkimi wydatkami na transfery przed sezonem. Wymiana Rudnevsa na Reissa może mieć teraz opłakane następstwa, bo wypadł wieloletni lider obrony na okres połowy roku, Manuel Arboleda. Dla mnie najrówniej grający obrońca w naszej lidze w ciągu całej swojej kariery na polskich boiskach.

Lech do meczu z Legią w lidze stracił tylko 6 goli w 11 spotkaniach. Z Legią przegrywał już 0-3 po 32 minutach. Przypadek? Moim zdaniem nie. Duży test przed Wołąkiewiczem i Kamińskim. Duży test również czeka Lecha w zimowym okienku transferowym. Brak zdania jednego z tych dwóch testów pozbawi Lecha szans na puchary. Nie mówiąc już o mistrzostwie. Ofensywa Lecha kuleje, brak Kolumbijczyka może sprawić, że obrona będzie popełniać też wiele więcej błędów.

Warto też wspomnieć o Buriciu, który wybronił parę 100% sytuacji na przykład w meczu z Zagłębiem. To on może scalić dziurę po Manuelu. To on musi nakazać jak ma grać blok defensywny. Musi wytłumaczyć swoim kolegom, kto teraz za co ma odpowiadać. Czy uda mu się to przekazać od pierwszego meczu? Szczerze w to wątpie.

Szacunek dla trenera Rumaka, że zdobył tyle punktów z tak marnym potencjałem w ofensywie. Jednak teraz wyniki 1-0, mogą zamienić się w stratę punktów w najbliższych kolejkach. Dlatego kolejny mecz na Podbeskidziu, które potrzebuję punktów jak powietrza. Może okazać się kolejnym zimnym prysznicem dla poznaniaków. Może przełamie się Ireneusz Jeleń? Który już w ostatniej kolejce miał niezłą sytuację do strzelenia bramki? Okaże się już w najbliższy weekend.

niedziela, 18 listopada 2012

Zlatan, zbawca czy tylko człowiek?

Słuchając spokojnej muzyki w obecnej chwili, zaczynam myśleć o wczorajszym meczu PSG. Miliony wyłożone na transfery. Co z tego jak nie ma motorniczego, Zlatana Ibrahimovicia. Na miejscu Ancelottiego spalał bym się ze wstydu na pomeczowej konferencji prasowej. Drużyna aspirująca do mistrzostwa Francji i to drugi rok z rzędu. A pomysł na grę przy przewadze "dwóch" piłkarzy tylko jeden. Zagranie na obiegnięcie i wrzutka. I choć mecz mógł się wydawać fascynujący w drugiej połowie. Bo grając 11 na 9 gra jedna drużyna, ciągle atakując. To z biegiem czasu patrząc na tą nieporadność, sam stawałem się kibicem Rennes.
W takim momencie pojawia się pytanie o indywidualności. Piłka nożna jak wszyscy wiemy to gra zespołowa, akcja musi mieć swój przebieg aby osiągnąć z niej pożytek. Ktoś dobrze poda, druga osoba dobrze opanuję piłkę i dośrodkuje, a trzecia osoba dostawiając głowę strzeli bramkę. Zlatan Ibrahimovic to jeden z tych piłkarzy którzy dostając piłkę mogą w akcji obejść tą zasadę współpracy. W każdym zespole w którym Zlatan występował, oprócz Barcelony, był liderem. W Hiszpanii lider był już inny, ustalony parę lat wcześniej. Jakieś dwie głowy niższy. I ta gra z wjazdem do bramki... Nie, to nie jego świat. To on w drużynie ma być gwiazdą, więc odszedł. Odszedł do Milanu. W którym umiał odwracać nie jednokrotnie losy meczu. Strzelać wypracowane w 90 procentach przez siebie bramki w ostatniej akcji meczu. Seryjne bramki w Milanie jednak to już przeszłość. Jak Mediolańczycy dają sobie teraz radę każdy widzi. To jest dla nich sezon z olbrzymią lekcją pokory.
Wracając do PSG i do ostatnich dni. Zlatan był zawieszony na 2 mecze za czerwoną kartkę w meczu z Saint-Etienne. I widać ten brak aż nadto. Głód gry pokazał w meczu z Anglią, gdzie wbił 4 bramki. Ostatniej opisać się nie da. Gdyby taki Zlatan był dziś na boisku w meczu z Rennes, jestem pewien że PSG odwróciło by losy meczu. Nie dlatego że strzela w każdej sytuacji, bo jest tylko człowiekiem i myli się. Lecz dlatego, że ma on pomysł na rozegranie akcji i bierze na siebie cały ciężar gry. Przez co niepotrzebne były by przez 40 minut zagrania na obieg i bezsensowne wrzutki na rosłych zawodników Rennes, których w polu karnym stało siedmiu, a ośmy stał poza nim próbując zebrać którąś z wybijanych piłek i zabierając w ten sposób trochę czasu rywalowi zbudowanemu za ciężkie pieniądze.
Pora zastanowić się po raz kolejny czy jest sens budowania zespołów za ogromne fundusze. Chelsea, zdobyła w ostatnim sezonie puchar Ligi Mistrzów, ale ile na ten tytuł czekała? Sam Drogba chyba im ten mecz finałowy załatwił, bo był głodny tego tytułu bardziej niż całość zespołu Bayernu Monachium. City zdobyło mistrzostwo Anglii rzutem na taśmę w ostatniej akcji sezonu. Ale w tej Lidze Mistrzów narazie męczy się niemiłosiernie drugi sezon z rzędu. PSG przegrało rok temu tytuł z Montpellier, teraz choć lideruję to też go przegrywa mając rozegranych o dwa mecze więcej niż Marsylia i Lyon. Dodatkowo w tym sezonie gra PSG jak narazie uzależniona jest od gry Szweda. Teraz patrząc na kolejkę Premiership, widzimy taki Manchester City naszpikowany gwiazdami za wiele milionów Euro, a na przeciwko średniak pokroju Queens Park Rangers. I o dziwo nie zawsze takie spotkania faworyci wygrywają. Dzieje się tak bo wszyscy myślimy pod wpływem pieniędzy. Często wartość pieniężną stawiamy wyżej niż wartość umiejętności danego zawodnika. W rękach miliarderów, kluby to zabawki. Pamiętajmy o tym.