wtorek, 25 grudnia 2012
Niedługo, okno zadłużenia
Naszło mnie jakoś po strawieniu wigilijnego jedzonka. Czekałem z tym wpisem na koniec "Mody na Traore". Lubię gościa, nie tylko za to jak gra. Przesadą jednak jest w Wigilię informacja o jego odejściu. Kibic Lechii wie, że ogląda już ostatnie odcinki tego przejmującego serialu i pod choinkę dostaję wiadomość na myśl której od razu mu krew w żyłach buzuję. Mimo żalu trzeba podziękować Razackowi za ogromny wkład włożony w Lechię. Byłemu zarządowi natomiast trzeba "podziękować", że za w czasu pomyślał, aby przedłużyć kontrakt z zawodnikiem.
Żyjąc w tej niepewności, zacząłem analizować plusy i minusy gry z Traore oraz gry bez niego. I tak naprawdę plusów gry bez niego wydaję się być więcej. Przypuśćmy, że Abdou podpisał kontrakt opiewający na kwotę sporą jak na polskie realia piłkarskie. I nagle w meczu z Koroną Kielce stanął niefortunnie doznając poważnej kontuzji. Jaką alternatywę ma wtedy Lechia? Odpowiedź brzmi, żadną. Bo 90% funduszy wydała na kontrakt dla gwiazdy, która teraz nie będzie grała przez 6 miesięcy. A tak gdy Traore tego kontraktu nie podpisał to od 1 stycznia zwolni się 50 tysięcy złotych jego pensji. Dodatkowo z Lechii ma odejść kolejnych 2-3 piłkarzy. Więc zimą, łatając dziurę po Burundyjczyku znajdzie się pewnie i ponad 100 tysięcy złotych. To mało ? Biorąc pod uwagę, że wiele klubów z czołówki ma kłopoty finansowe to niezła suma.
1 stycznia jak wiemy zaczyna się okno transferowe. Najsolidniej choć nie bez kłopotów stoi Legia. Powinna zostać mistrzem, nie tylko dlatego, że ma niezły skład. Ale zwłaszcza z tego powodu, że go nie rozda jak na bazarze. Oczywiście przewijają się nazwiska dotyczące wzmocnień. Przykładowo wspomnianego Razacka. Lecz w takim stanie finansowym Legia nie ma prawa konkurować z klubami Bundesligi, czy też zainteresowaniem klubu z państwa środka. Wróci Wolski, zapewne wróci Saganowski. Jest stado młodych byczków. Legia jest murowanym faworytem do mistrzostwa.
Drugi zespół mierzący w mistrzostwo Lech Poznań, musi się wzmocnić. Pisałem to już w nie jednym wpisie. Ich gra zaczyna się od defensywy, która jest dziurawa. Ślusarski też nie będzie miał kolejnej rundy życia. Pytanie mam jedno. Ile kosztuję utrzymanie dotychczasowych zawodników i stadionu? Od lat dziwnym zbiegiem okoliczności zespół, który sprzedaję swoje gwiazdy za niemałe sumy pieniędzy (Rudnevs odszedł za 3.5 mln Euro do HSV). Zespół, który ma największą frekwencję w Ekstraklasie, no i zespół który jeszcze nie tak dawno posiadał spore jak na Polskie warunki pieniądze z gry w Lidze Europejskiej. To taki zespół musi na czymś oszczędzać? Dobrze, że w tym okienku transferowym nie będzie oszczędzać na wzmocnieniach. To znaczy, że w Poznaniu jeszcze myślą.
W rewelacji ligi Polonii Warszawa przeciąganie liny trwa w najlepsze. Nowy właściciel zanim kupił klub chyba nie spojrzał w kontrakty zawodników. Stanie się cud jeśli Polonia zostanie w takim samym składzie jak na jesieni. Młodzież da się ugadać. Chodzi mi zwłaszcza w tym wypadku o Wszołka i Teodorczyka. Oni wymagań dużych mieć jeszcze nie powinni. Lecz piłkarze, których ściągnął były właściciel Polonii nie będą mieć wielkich wątpliwości związanych z opuszczeniem klubu. Jak płacą ogony tego co mieliśmy? Pierwszy z nich już podpisał kontrakt z Ruchem Chorzów. Mowa o Marcinie Baszczyńskim.
Następnym zespołem, który ledwo wiąże koniec z końcem jest Górnik Zabrze. Transfer Milika był wymuszony. Można spekulować czy słusznie przeszedł już teraz do Bundesligi. Bez kłopotów finansowych Zabrzanie na pewno nie zdecydowali się na taki ruch. Na śląsku mają jednak ten komfort, że widać następców co pokazał ostatni mecz ligowy wygrany z Lechią Gdańsk. Pieniądze od Bayeru natomiast pójdą na bieżące potrzeby.
Ze Śląska natomiast wycofać się ma Zygmunt Solorz. Tak tutaj też we znaki wdał się kryzys. Był pomysł, upadł pomysł. A znakiem firmowym zaistniałej sytuacji jest niepewność w sprawie nowego kontraktu dla Sebastiana Mili. No jak piłkarz może tyle żądać? Widocznie może, zwłaszcza z powodu bycia liderem drużyny. Tutaj analogia jak przy kontrakcie byłego już lidera drużyny z Gdańska. Mila nie przedłuży kontraktu. A co za tym idzie albo pojedzie na piłkarską emeryturę do ciepłych krajów za godziwe wynagrodzenie. Drugie wyjście to powrót do Lechii Gdańsk, ale tam też zapewne nie zapłacą mu tyle ile chcę, więc będzie musiał zejść z ceny. Zwycięży sentyment czy pieniądze?
Dochodzimy właśnie do wspomnianej Lechii. Nadal uważacie, że pozbycie się Razacka było złym pomysłem? Liga straci dużo, piłkarza który jest za dobry na naszą ligę. I który nie osiadł tutaj na emeryturę. Tylko odbywał swoją pokutę po złym zachowaniu w Rosenborgu. Odbywał ją bardzo dobrze za co w nagrodę dostanie teraz za granicą, większe pieniądze.
Kto może wygrać na takim obrocie spraw? W po transferowym szaleństwie? Klub który jako jedyny jest teraz stabilny finansowo, czyli Zagłębie Lubin. Początek sezonu zamazuję trochę ich potencjał. Przed sezonem dawano im nawet szansę na mistrzostwo kraju. Teraz wcale, aż tak wielu punktów do miejsca pucharowego nie tracą.
Podsumowując, czy w Polsce kupowanie klubów to biznes? Czy strzał na chybił trafił? Piłkarze słabi? Za dobrze opłacani?
Warta? Obniżenie zarobków.
Polonia? Niedotrzymanie umów.
Wisła? Rozwiązywanie kontraktów.
Lech? Oszczędność na marketingu.
Lechia? Odsprzedaż kluczowego piłkarza.
Widzew? Upadłość.
Górnik? Transfer dający pieniądze na bieżące wydatki.
Śląsk? Chęć sprzedaży klubu przez właściciela.
Myślę, że można by wymieniać dalej, ale aż smutno się robi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz