czwartek, 29 listopada 2012
Kibice nie gryzą (część 1) - WYWIAD
Seria wywiadów bez gwiazd. Myślicie, że kibic ma nie poukładane w głowie? Stwierdzam, że się mylicie.
Kibice nie gryzą (część 1)
Rozmowa z Szymonem, kibicem Legii Warszawa
Legia zdobędzie wreszcie tytuł?
Tym razem zdobędzie. Prawdopodobnie dzięki ofensywnie "grającemu" trenerowi i Ljuboji ustawionym na właściwej dla niego pozycji. W zeszłym sezonie było odwrotnie. Gra na "aby nie stracić, może coś się strzeli"
Ale idą niepokojące informację, że Legia zamiast się wzmacniać, będzie chciała sprzedać niektórych piłkarzy już zimą.
Najnowsze doniesienia mówią, że klub zmienia taktykę i wizja mistrza Polski ma zablokować transfery z klubu. Nie przewiduje się natomiast wzmocnień gotówkowych, jedyni nowi piłkarze to ewentualnie ci bez kontraktu.
No właśnie słyszy się o transferze Abdou Razacka Traore z Lechii Gdańsk, któremu pod koniec roku kończy się kontrakt. Twoim zdaniem jest możliwy w ogóle ten transfer? Piłkarz sam nalegał na ten transfer jeszcze rok temu.
Nie wiem czy czasami Razackowi nie jest w Gdańsku zbyt dobrze. Podwyżkę dostanie, w mieście mu się podoba, w składzie pewniak prawdopodobnie bez specjalnego wysiłku bo to ikona Lechii prawie. A transfer do nas to niewiadoma. Chyba większa konkurencja w składzie, już takiej pewności na grę nie będzie. Inne, nowe miasto, nowe otoczenie. Do tego mniejsze zarobki niż oferowane w Lechii. Podobno jednak Legia ma w pomocy za negocjatora Ljuboję, który zna się z Traore i ma go przekonywać do przeprowadzki do nas. Prawdopodobieństwo 50/50. Pewnie i sam Traore jeszcze nie zdecydował.
Ale wchodzi też transfer zagranicę. Myślisz, że Lechia czy Legia mogą konkurować z przeciętnym klubem Bundesligi?
Jakoś mi się wydaje, że Traore stać na taki gest dla Lechii , przedłużenie kontraktu tylko po to by ewentualni chętni na niego musieli wyłożyć gotówkę. Wtedy oczywiście transfer do Legii odpada absolutnie, a pozostaje tylko zagranica ale wtedy Lechia przynajmniej zyska kaskę za stratę gracza.
Schodząc już z tematu Traore. Nie odnosisz wrażenia, że Legia w tym sezonie gra nie tyle porywająco co bardziej skutecznie i to daje im na dzień dzisiejszy 4 punkty przewagi nad drugim Lechem? Przykład ostatniej kolejki gdzie grała Polonia mając wiele sytuacji mecz przegrała 0-1, a Legia nie mając aż takiej przewagi potrafiła zdobyć 3 punkty z Widzewem.
To jak mówiłem, chłopaki są te same, ale trener chce strzelać gole i wygrywać mecze, a nie bronić własnej bramki. Do tego ma głodną sukcesów młodzież w składzie, łakomą wygranych i efekt mamy. Obecne Legia ma za zadanie nastrzelać goli więcej niż straci. I tak graja właśnie.
Przykład był w niedawnym wyjazdowym meczu z Lechem. Jak działa na kibica Legii takie zwycięstwo? Bo wiemy jak ostatnie lata szło mozolnie Legii na Bułgarskiej.
Jak wezmę pod uwagę niechęć do Legii i Warszawy nie tylko kibiców Lecha ale mieszkańców Poznania to jest to jak wygrana finału LM. Bez tej nienawiści z tamtej strony byłby to kolejny wygrany mecz Legii, a tak dzięki niej jest euforią. Skoro jesteśmy dla Poznania wrogiem numer 1 to inaczej taka wygrana smakować nie może : )
Mnie zastanawia skąd bierze się ta wrogość? Przecież to kluby z innych miast. Ani to derby, ani nie zawsze mecz o najwyższe cele.
Wrogość przekazywana z pokolenia na pokolenie, źródła chyba nie ma co szukać. Chyba inaczej jednak odbiera się te mecze w Warszawie a inaczej w Poznaniu. W Poznaniu to ciśnienie na Legię to wynika chyba nie tylko ze względów sportowych, a ogólnego stosunku poznaniaków do warszawiaków i Warszawy. Stosunku negatywnego i wrogiego. Skoro więc ktoś nie darzy cię sympatią, a masz okazję utrzeć mu nosa to robisz to. Tak jak Legia zrobiła to ostatnio w Poznaniu. Dlatego i Warszawa czeka na takie mecze ale jak mówię chyba inny jest powód tych oczekiwań.
Przechodząc do grupy kibiców jako ogółu, czemu w Polsce jest to dla dużej części rodaków grupa budząca negatywne uczucia?
Tylko i wyłącznie dlatego bo w takim świetle ta grupa jest ukazywana. Wyciągane na światło dzienne jest przecież tylko wszystko co złe i na tej podstawie stwarza się opinie o całości środowiska. Tak samo można przedstawić każde inne środowisko. Polityków, kościół, przedsiębiorców, palaczy tytoniu itd.
Wiemy jak rozpatrywane są zakazy przez kibiców, absurdalne niektóre zresztą. Wszystko to niby dla bezpieczeństwa widowiska sportowego. Lecz czy nie hamuję to rozwoju piłki w Polsce? Bo można na palcach jednej ręki policzyć komplety kibiców na stadionie patrząc na rozgrywki ligowe.
Dla mnie osobiście żaden przepis nie jest wprowadzony dla poprawy bezpieczeństwa na stadionie, ale dla zniszczenia ruchu ultras na tych stadionach. Większość tych przepisów to jakieś nielogiczne bzdury, budzące tylko niechęć i wrogość do wprowadzających te regulaminy. Czyli zamiast poprawiać stosunki z kibicami tylko się je pogarsza. Efekty widać na trybunach. Coraz więcej protestów, coraz mniej dopingu, coraz gorsza atmosfera na meczach, coraz mniej widzów. To zabija piłkę, a nie jej pomaga.
A czy nie można wynegocjować jakiegoś kompromisu z władzami? Tak aby przykładowo pokazy pirotechniki były uzgodnione w odpowiednim miejscu i czasie na meczu. No i pod nadzorem?
Nikt z nas nie lubi jak mówi się mu co może, a czego nie. Taki to kibicowski charakter. Wolność i niezależność są ważne. Ruch ultras nie może działać pod rygorami, wtedy nie będzie ruchem ultras. Obawiam się, że ewentualne zasady i zależności do legalnego odpalania rac będą zbyt wygórowane dla środowiska kibiców. Osobiście rozumiem kary za race na murawie, nie rozumiem kar za ich odpalanie na trybunach. Problemem dla mnie jest wysokość kar za odpalenie pirotechniki, a nie sama jej nielegalność. Odpaliłem pirotechnikę, złapano mnie na monitoringu.. płacę mandat, popełniłem wykroczenie. Tymczasem odpalenie racy na stadionie równoważne jest właściwie karze za napaść.
Tak więc ile liga na tym traci? A ile pojedynczy kibic?
Każdy na tym traci. Tyle, że kibic traci co innego, niż liga. Liga jednak nie przetrwa bez kibiców, a kibic bez ligi, owszem.
Wracając do tematu boiskowego. Przyjmijmy optymistyczny dla Legii wariant. Została mistrzem Polski sezonu 2012/2013. Walczy o Ligę Mistrzów? Kogo byś widział jako wzmocnienie.
W moim przypadku nie robię podziału na LM czy LE. Ważne, by przejść eliminacje i znaleźć się w grupie pucharów europejskich. Czy to będzie LM czy LE to dla mnie ma mniejsze znaczenie, chociaż wiadomo, że gra w LM to by było "to coś". Najważniejsze jednak jest dla mnie trofeum mistrza Polski. Mógłbym zostać mistrzem kosztem braku gry w Europie, niż być drugim i grać w grupie LE. Co do wzmocnień to sam nie wiem, wielu jest piłkarzy, którzy mogliby pomóc Legii, ale znając sytuację finansową i politykę klubu należy liczyć na tych bez klubu, a nie na tych dobrych. Oczywiście, Traore by się zdecydowanie przydał, ale to już inny temat
A przypomnij sobie jak to było kiedy Legia grała pierwszy raz w Lidze Mistrzów. Co się zmieniło od tej pory w tych rozgrywkach?
Jedna i bardzo ważna rzecz. W Lidze Mistrzów grali Mistrzowie swoich krajów, a drużyn tam grających było zdecydowanie mniej. Pamiętam jak na LM się uczyłem szybko, kto jest mistrzem danego kraju.. Teraz wcale nie wiem kto gdzie ligę wygrał bo i tak po trzy, cztery zespoły grają w Lidze Mistrzów z jednej ligi.
A czy nie mają wpływu na to większe pieniądze w piłce klubowej?
Pieniądze w naszej piłce są większe niż 10 lat temu. Ale tak samo większe są w zachodnich ligach. Poziom rośnie, ale przepaść między nami się nie zmienia specjalnie. Wciąż jesteśmy zaściankiem dla zachodniej piłki. A nikt na salonach nie chce kopciuszków tylko same gwiazdy z pierwszych rzędów. I to o te gwiazdy dba UEFA. Są gwiazdy to są i pieniądze w tym związku. Co więcej zarobi w Lidze Mistrzów? Mecz mistrzów krajów Legia - Sparta Praga czy mecz trzecich drużyn w swoich ligach, Valencia - Milan? Odpowiedź jasna.
A tu Cię zaskoczę, bo Michael Platini ma teraz plan powiększyć rozgrywki Ligi Mistrzów do 64 drużyn, kosztem rozgrywek Ligi Europejskiej. To jest dobry zabieg?
To zabija moją wizję. Tak czy tak wolałem klasycznie Puchar Zdobywców Pucharów to zdobywcy krajowych pucharów, Puchar Uefa, czołowe ekipy z lig i Puchar Europy, czyli walka mistrzów swoich krajów. Więcej drużyn to więcej miejsc dla bogatych klubów.. nie dla biednych.
Kończąc powoli wywiad, nowy zarząd PZPN. Oczekujesz jakiś zmian jako kibic?
W PZPN jest chyba taki bałagan, że bez zmian się nie obejdzie. Nazwiska w nowym zarządzie dają nadzieję na zmiany, które po latach zamienią się w sukcesy polskiej reprezentacji i silniejszej piłki klubowej. Jeżeli chodzi o zmiany na linii kibice klubowi - PZPN zapewne nic się nie zmieni. Śruba będzie przykręcana dotąd aż pęknie.. albo śruba albo środowiska kibicowskie.
A jaka jest twoja wizja tego związku? Na rzecz kogo miałby on działać?
Jak sama nazwa wskazuje, na rzecz polskiej piłki nożnej. Związek jedyne z czym chyba nie ma problemów to z finansami. Teraz pozostaje te finanse mądrze wykorzystać.
Dzięki za wywiad.
środa, 21 listopada 2012
Czy Lech trzyma asa w rękawie?
Od początku sezonu Lech zdobywał punkty dobrą grą obronną. Oczywiście zdarzały się wpadki przykładowo w meczu z Lechią czy Jagiellonią, ale każdy zespół miewa takie spotkania, czysta logika. W ofensywie jednak jest to zespół wiele słabszy niż przykładowo sezon temu, nie mówiąc już o składzie Lecha za czasów Franciszka Smudy. Trener Rumak podjął taką taktykę. Nie tylko ze względu na brak dużych osobistości w ataku, ale również związane jest to z niewielkimi wydatkami na transfery przed sezonem. Wymiana Rudnevsa na Reissa może mieć teraz opłakane następstwa, bo wypadł wieloletni lider obrony na okres połowy roku, Manuel Arboleda. Dla mnie najrówniej grający obrońca w naszej lidze w ciągu całej swojej kariery na polskich boiskach.
Lech do meczu z Legią w lidze stracił tylko 6 goli w 11 spotkaniach. Z Legią przegrywał już 0-3 po 32 minutach. Przypadek? Moim zdaniem nie. Duży test przed Wołąkiewiczem i Kamińskim. Duży test również czeka Lecha w zimowym okienku transferowym. Brak zdania jednego z tych dwóch testów pozbawi Lecha szans na puchary. Nie mówiąc już o mistrzostwie. Ofensywa Lecha kuleje, brak Kolumbijczyka może sprawić, że obrona będzie popełniać też wiele więcej błędów.
Warto też wspomnieć o Buriciu, który wybronił parę 100% sytuacji na przykład w meczu z Zagłębiem. To on może scalić dziurę po Manuelu. To on musi nakazać jak ma grać blok defensywny. Musi wytłumaczyć swoim kolegom, kto teraz za co ma odpowiadać. Czy uda mu się to przekazać od pierwszego meczu? Szczerze w to wątpie.
Szacunek dla trenera Rumaka, że zdobył tyle punktów z tak marnym potencjałem w ofensywie. Jednak teraz wyniki 1-0, mogą zamienić się w stratę punktów w najbliższych kolejkach. Dlatego kolejny mecz na Podbeskidziu, które potrzebuję punktów jak powietrza. Może okazać się kolejnym zimnym prysznicem dla poznaniaków. Może przełamie się Ireneusz Jeleń? Który już w ostatniej kolejce miał niezłą sytuację do strzelenia bramki? Okaże się już w najbliższy weekend.
niedziela, 18 listopada 2012
Zlatan, zbawca czy tylko człowiek?
Słuchając spokojnej muzyki w obecnej chwili, zaczynam myśleć o wczorajszym meczu PSG. Miliony wyłożone na transfery. Co z tego jak nie ma motorniczego, Zlatana Ibrahimovicia. Na miejscu Ancelottiego spalał bym się ze wstydu na pomeczowej konferencji prasowej. Drużyna aspirująca do mistrzostwa Francji i to drugi rok z rzędu. A pomysł na grę przy przewadze "dwóch" piłkarzy tylko jeden. Zagranie na obiegnięcie i wrzutka. I choć mecz mógł się wydawać fascynujący w drugiej połowie. Bo grając 11 na 9 gra jedna drużyna, ciągle atakując. To z biegiem czasu patrząc na tą nieporadność, sam stawałem się kibicem Rennes.
W takim momencie pojawia się pytanie o indywidualności. Piłka nożna jak wszyscy wiemy to gra zespołowa, akcja musi mieć swój przebieg aby osiągnąć z niej pożytek. Ktoś dobrze poda, druga osoba dobrze opanuję piłkę i dośrodkuje, a trzecia osoba dostawiając głowę strzeli bramkę. Zlatan Ibrahimovic to jeden z tych piłkarzy którzy dostając piłkę mogą w akcji obejść tą zasadę współpracy. W każdym zespole w którym Zlatan występował, oprócz Barcelony, był liderem. W Hiszpanii lider był już inny, ustalony parę lat wcześniej. Jakieś dwie głowy niższy. I ta gra z wjazdem do bramki... Nie, to nie jego świat. To on w drużynie ma być gwiazdą, więc odszedł. Odszedł do Milanu. W którym umiał odwracać nie jednokrotnie losy meczu. Strzelać wypracowane w 90 procentach przez siebie bramki w ostatniej akcji meczu. Seryjne bramki w Milanie jednak to już przeszłość. Jak Mediolańczycy dają sobie teraz radę każdy widzi. To jest dla nich sezon z olbrzymią lekcją pokory.
Wracając do PSG i do ostatnich dni. Zlatan był zawieszony na 2 mecze za czerwoną kartkę w meczu z Saint-Etienne. I widać ten brak aż nadto. Głód gry pokazał w meczu z Anglią, gdzie wbił 4 bramki. Ostatniej opisać się nie da. Gdyby taki Zlatan był dziś na boisku w meczu z Rennes, jestem pewien że PSG odwróciło by losy meczu. Nie dlatego że strzela w każdej sytuacji, bo jest tylko człowiekiem i myli się. Lecz dlatego, że ma on pomysł na rozegranie akcji i bierze na siebie cały ciężar gry. Przez co niepotrzebne były by przez 40 minut zagrania na obieg i bezsensowne wrzutki na rosłych zawodników Rennes, których w polu karnym stało siedmiu, a ośmy stał poza nim próbując zebrać którąś z wybijanych piłek i zabierając w ten sposób trochę czasu rywalowi zbudowanemu za ciężkie pieniądze.
Pora zastanowić się po raz kolejny czy jest sens budowania zespołów za ogromne fundusze. Chelsea, zdobyła w ostatnim sezonie puchar Ligi Mistrzów, ale ile na ten tytuł czekała? Sam Drogba chyba im ten mecz finałowy załatwił, bo był głodny tego tytułu bardziej niż całość zespołu Bayernu Monachium. City zdobyło mistrzostwo Anglii rzutem na taśmę w ostatniej akcji sezonu. Ale w tej Lidze Mistrzów narazie męczy się niemiłosiernie drugi sezon z rzędu. PSG przegrało rok temu tytuł z Montpellier, teraz choć lideruję to też go przegrywa mając rozegranych o dwa mecze więcej niż Marsylia i Lyon. Dodatkowo w tym sezonie gra PSG jak narazie uzależniona jest od gry Szweda. Teraz patrząc na kolejkę Premiership, widzimy taki Manchester City naszpikowany gwiazdami za wiele milionów Euro, a na przeciwko średniak pokroju Queens Park Rangers. I o dziwo nie zawsze takie spotkania faworyci wygrywają. Dzieje się tak bo wszyscy myślimy pod wpływem pieniędzy. Często wartość pieniężną stawiamy wyżej niż wartość umiejętności danego zawodnika. W rękach miliarderów, kluby to zabawki. Pamiętajmy o tym.
Subskrybuj:
Posty (Atom)